poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Czy lepiej późno niż wcale? 


Wiemy jak jest... Grunt  pod nogami Platformy pali się żywym ogniem. Trzeba zatem ratować ile wlezie... Kto wie, może ktoś u góry wierzy jeszcze, że ten pożar można jeszcze ugasić? 
Może właśnie wynikiem takiego, życzeniowego, myślenia jest świeżo ogłoszony projekt "Obywatel".
Na Facebooku zdążyłam już na jego temat napomknąć tuż po prezentacji. Teraz, zgodnie z obietnicą, rozwinę się trochę w tym temacie. 

Projekt "Obywatel" - inauguracja


Przede wszystkim dla niewtajemniczonych trzeba przypomnieć czym ów projekt jest. 
Początkowo trudno było to stwierdzić, ponieważ inauguracja została przeprowadzona trochę "po kryjomu". Wejście wyłącznie za okazaniem aktualnej legitymacji prasowej. Zero jakiś konkretnych informacji o projekcie - czego będzie dotyczył, jakich dziedzin życia... Tyle tylko, że "Obywatel". 
Domyślać się można było, że obecnie (w sumie co zrobić po tak sowitej przegranej) PO będzie bronić się rękoma i nogami przed nadchodzącą klęską VOL. 2. Klęską o tyle tragiczniejszą w skutkach, że umożliwiającą odciągnięcie tej degrengolady od władzy. A co jeśli Pani Premier też wynajęła swoje mieszkanie? To oczywiście żart, choć nie do śmiechu jest ludziom władzy na myśl o możliwym straceniu stanowiska, bo przy obecnych potrzebach "Elity", chyba "pensja" poselska czy senatorska na wiele nie starczy. Choć my - idioci lub debile, idąc za nomenklaturą czołowej "działaczki" PO - nie jesteśmy w stanie pozwolić sobie na ośmiorniczki na obiad choćby raz w miesiącu, no chyba, że w ramach Tygodnia Włoskiego w Lidlu. 

"Obywatelski" śmiech na sali


I tak w ramach "chwytania się brzytwy" powstał "Obywatel". I Pani Premier wreszcie doszła do przełomowych wniosków: "Powinniśmy komunikować się z obywatelami w sposób przyjazny".  To niesamowicie odkrywcze zdanie padło na wspomnianej inauguracji i wszystko zdaje się tłumaczyć. Ciemny naród nie zrozumiał dobrodziejstw płynących ze spotkań u Sowy, z "robienia Amerykanom laski", ze złodziejstwa OFE, etc, etc, więc trzeba przejść do ostateczności: spróbować działać dla obywateli. A przynajmniej udawać, że chcemy działać, bo w to, że działać będziemy Michnikowi "Gówniarze" nijak uwierzyć już nie chcą. 
I tak, projekt, który miał ratować platformerskie wyżyny, znów spełzł w salwach śmiechu, głównie internautów, którzy pobudzeni rokiem wyborczym, wykształcili w sobie (do perfekcji) umiejętność tworzenia memów i komentarzy na każdą okazję i to w błyskawicznym tempie. 



A teraz zupełnie serio... 


Czy ten projekt ma sens? I o co w nim w ogóle chodzi? Fala hejtu - nawet mojego - kiedyś się musi skończyć, więc przechodzimy do konkretów. 

Co to jest projekt "Obywatel"?


Projekt "Obywatel" to w skrócie (a przynajmniej tak w teorii ma być) mniej lub bardziej zdalna pomoc dla obywateli, korzystających z usług administracji publicznej. 

Działa na 3 płaszczyznach:

PORTAL

Jak wygląda portal każdy może sobie zobaczyć. Moim zdaniem jest to świetne narzędzie. Nie ma tu nawet kawałka sarkazmu. Portal jest świetny. Czegokolwiek nie chcesz załatwić, znajdujesz sobie usługę i jej dokładny opis. Co więcej, są one pogrupowane wg 15 kategorii co ułatwia poszukiwania. 
Jeśli więc nigdy nie wyrabiałeś prawa jazdy i nie masz pojęcia gdzie się udać, czy jakie dokumenty przygotować, tutaj znajdziesz informacje - krok po kroku. 
Nie ma co się rozwijać na temat portalu jako takiego (choć o pewnych przekierowaniach napiszę w dalszej części). Ogólnie oceniam stronkę bardzo bardzo pozytywnie. 
Inna sprawa, że nie mam pewności czy po latach męczarni - czyli wyszukiwania sobie strona po stronie, urząd po urzędzie, interesujących nas informacji - zaprawieni w bojach, potencjalni użytkownicy, po prostu w pewnych działaniach nie są już biegli. Czy przypadkiem ten projekt nie jest spóźniony o jakieś hmmm? Przynajmniej 7 lat? 



INFOLINIA

W tym samym celu istnieje infolinia. Z tą jednak problemów jest kilka. 


Pierwszy to sama zasada działania. Bo naprawdę nie rozumiem, po co miałabym dzwonić na infolinię żeby dowiedzieć się (zostańmy przy tym przykładzie) jak wyrobić prawo jazdy. Skoro już mam wykonywać połączenie, mogę zadzwonić bezpośrednio do Urzędu Miasta (wybierając naturalnie Wydział Praw Jazdy). Niestety osoby, które będą obsługiwały ów infolinię to kolejne obciążenie dla budżetu, w którym naprawdę nie jest dobrze (o tym przy okazji innego artykułu). Samoistnie nasuwa się, więc pytanie, kto na tym straci? Czy znów nie będzie na służbę zdrowia czy może na renty? Bo na emerytury już nie ma, więc nie ma się co bać. 
Będąc już przy sprawach finansowych w zakresie infolinii, nigdzie nie ma informacji (ewentualnie, może nie znalazłam) jaki jest koszt połączenia z podanym numerem, czy jest to infolinia (wypadałoby) bezpłatna czy jednak nie. 



PODRĘCZNIKI 

Na koniec najciekawsze - podręczniki dla urzędników. 


To kolejny temat widmo. Nie do końca wiadomo co w nich jest. To znaczy dopóki się ich nie znajdzie. Ale po kolei. 
Dlaczego nie wiadomo? Bo Pani Premier enigmatycznie stwierdziła, że będą one  zawierały rekomendacje dla urzędników, dotyczące komunikacji z obywatelami bardziej przystępną polszczyzną. Dodatkowo Pani Premier wykazała się ogromną empatią i wręcz matczyną troską:  "Chcemy, aby prosta i życzliwa komunikacja była standardem nie tylko na jednej www, a w każdym budynku, w którym wisi nasze godło" ... Tylko chyba nikt w to wszystko nie uwierzył. 
Wracając do podręczników. Mamy dwie publikacje: "Komunikacja pisemna" i "Rozpatrywanie sygnałów obywatelskich". Ku mojemu zdziwieniu nie znalazłam ich błyskawicznie, dlatego z przykrością stwierdzam, że nie zdążyłam ich przeczytać. Jednak postaram się nadrobić i swoje spostrzeżenia opisać - dla niecierpliwych i ciekawych podaję link, gdzie można sobie przejrzeć http://dsc.kprm.gov.pl/rekomendacje . 
Mimo wszystko nie chce mi się wierzyć, że jakikolwiek podręcznik nauczy urzędników (oczywiście nie wszystkich, jednak wielu, zwłaszcza tych, którym pozostała mentalność poprzedniego ustroju) być człowiekiem i po ludzku traktować petentów. 

Tak z grubsza prezentuje się projekt. Ale to oczywiście nie wszystko. 

Klient w urzędzie

Na samym wstępie, czytając informacje na stronie możemy natrafić na taką piękną literaturę:


Chyba nie da się tego traktować poważnie? Czy naprawdę ktoś z Was poczuł się w urzędzie jak Klient? Tzn. w myśl zasady "klient nasz Pan"? Bo już pierwsze zdanie wydaje mi się kpiną. W całym swoim życiu spotkałam może jednego urzędnika, który chciał wykonać dla mnie to po co przyszłam, reszta pokazała jawnie, że przeszkadzam im w piciu kawy, rozmowach, nie mówiąc już o tym, że zostałam zbeszta, że przyszłam podstemplować pismo (jakieś 10 sek. pracy) 15 minut przed zamknięciem urzędu! 
Gdzie więc "chcemy, byś załatwił sprawę szybko i sprawnie" "traktujemy jak usługę, którą wykonujemy dla Ciebie"? Ja tego nie kupuję. Z całym szacunkiem do wszystkich urzędników, którzy z powagą i zaangażowaniem wykonują swoją pracę, ale jest Was przerażająca mniejszość! Także trochę mnie śmieszy, a trochę oburza komunikat, który zamieściłabym w kategoriach kolejnej kpiny z narodu - choć relatywnie kpiny niewielkiej biorąc pod uwagę poczynania PO z ostatnich lat. 

Ile kosztuje projekt "Obywatel"? 

A teraz znów pieniążki. Jako, że uwielbiam masochistycznie dla całego narodu wygrzebywać informacje o finansach, które są wywalane bezsensownie przez nasze władze i to zarówno na szczeblu samorządowym, jak i państwowym i tutaj nie mogłam odpuścić. 
Mam wrażenie, że informacja o finansowaniu pojawiła się na stronie dopiero po jakimś czasie, bo przy pierwszym jej odwiedzeniu naprawdę nie widziałam tego przycisku. Pisałam nawet w tej sprawie do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, ale oczywiście przecząc ideałom przyświecającym projektowi "Obywatel" zostałam zignorowana. Schowam jednak żal i przejdę do konkretnych sum, bo przecież liczby obrazują wszystkie procesy w świecie dorosłych najbardziej (jak mawiał "Mały Książę"). 
A zatem... Może najpierw usiądź... 
Projekt "Obywatel" kosztował rząd... Tzn.. nas... Bo rząd nie ma żadnych swoich pieniędzy....
Kosztował ...
Nie wiemy ile konkretnie :) 
Niestety jakakolwiek informacja dotyczy całego ogromnego projektu, który bądź co bądź troszkę ułatwia życie, ale o tym dalej. 
Cała inwestycja to 294 026 962 zł brutto, z tym, że mowa tu ogólnie o programie pl.ID, o którym zaraz opowiem. Tak czy siak, nie wiemy jaką część tej sumy pochłonął sam "Obywatel". 
Co więcej możemy przeczytać, że tylko 15% jest finansowane z budżetu państwa, reszta to środki unijne. Kochani! To TYLKO 15% to JEDYNE 44104044 zł brutto! Nie chce być okrutna, część z Was stwierdzi, że to analogia od rzeczy, ale np. zasiłek pielęgnacyjny wynosi w Polsce CAŁE 153 zł !!!! A zatem te 15%, TYLKO 15%, mogłoby sfinansować prawie  289000 zasiłków lub przynajmniej dla 144 tys. osób zwiększyć go dwukrotnie. 

Wiadomym jest, nie jestem oderwana od rzeczywistości, że rozwijać się trzeba, również w kwestiach komunikacji z obywatelem. I tak jak wiele jest dobrego w całej inwestycji, tak konkretnie ta część "Obywatel" to dla mnie "gra nie warta świeczki". Poza tym, nie byłoby zaskoczeniem, gdyby okazało się, że koszty te są dalece przeszacowane. Zwykłe, prywatne firmy, stawiają znacznie lepsze serwisy internetowe za dużo mniejsze pieniądze, a ich funkcjonalność nie pozostawia absolutnie żadnych złudzeń. Ale jak wiadomo w "przemyśle u góry" Elity muszą sponsorować się nawzajem - za coś trzeba żyć. 
Zabójczą kwotą jestem więc zbulwersowana, a wnioski pozostawiam każdemu z Was. 

pl.ID i przekierowania 


A teraz już końcówka końcówek. Czyli tak jak nadmieniłam dwie sprawy, które gdzieś tam się wzajemnie przenikają - przekierowania ze strony i cała inwestycja pl.ID .

Cytując stronę, co by nie przepisywać definicji: 











I tutaj rzeczywiście trochę plusów można wymienić. Głównym jest istnienie Systemu Rejestrów Państwowych. Faktycznie, niektóre procedury zostały uproszczone. Chociażby zmieniając dowód osobisty  nie trzeba już wypełniać dokumentacji w Urzędzie Skarbowym. (Pesel, numer dowodu, dane podstawowe są aktualizowane). Co więcej, skończyła się "rejonizacja" urzędów, co odczuli najbardziej ci, którzy mieszkając w jednym końcu miasta, zameldowani byli w drugim, nie mówiąc już o tym, że pechowo urodzili się w trzecim. 
Ogólnie program pl.ID sprowadza się do modernizowania systemów informatycznych. Wykonawca to Centralny Ośrodek Informatyki dla Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, które jest niejako właścicielem pl.ID. Więcej o inwestycji, procesie jej powstawania i poszczególnych jej obszarach można przeczytać tutaj http://plid.obywatel.gov.pl/

Jeśli chodzi natomiast o wspomniane przekierowania. 


Obie usługi są całkiem fajnymi narzędziami. Nawet wydaje mi się, że bardziej pożytecznymi niż sama strona projektu "Obywatel". 
Pierwsza od lewej, jak sama nazwa wskazuje, pozwala uzyskać bezpłatny raport na temat samochodu używanego, który zamierzamy zakupić. Pozwoli nam on na uzyskanie wszelkich informacji, gromadzonych od pierwszej rejestracji pojazdu w Polsce. 
Druga usługa, czyli Bezpieczny Autobus, to inicjatywa, która w umysłach Polaków zapisała się za sprawą totalnie nietrafionej kampanii ze smutnym autobusem. 

Dla przypomnienia... 


Obie stronki wyglądają identycznie, z tą różnicą, że przy bezpiecznym autobusie, możemy sprawdzić dane na temat autokaru czy autobusu, szczególnie przydatne w okresie letnim kiedy wysyłamy dzieci na kolonie, tudzież w ciągu roku, w przypadku różnego rodzaju wycieczek szkolnych i wyjazdów. 

Wnioski

Nie da się ukryć, że zaawansowanie informatyczne rządowych projektów jest naprawdę godne podziwu. Muszę kolejny raz zaznaczyć, że pomysły te ułatwiają życie w wielu aspektach. 
Moje pytania są jednak dwa:
Dlaczego tak późno? I czy było warto robić to wszystko za tak ogromne pieniądze? 





*Można byłoby dopisać trzecie - jak się mają te mnogie inicjatywy do nadchodzących sądnych dni dla PO, w postaci wyborów parlamentarnych... Ale pytań retorycznych czasem nie ma sensu zadawać.