sobota, 23 maja 2015

Irańska Polska - kiedy nadejdzie nasz czas podsumowania? 



"To władza prowokuje rewolucję. Na pewno nie czyni tego świadomie.

A jednak jej styl życia i sposób rządzenia stają się w końcu prowokacją. Następuje to wówczas, kiedy wśród ludzi elity ugruntuje się poczucie bezkarności. Wszystko nam wolno, wszystko możemy. Jest to złudzenie nie pozbawione racjonalnych podstaw. Rzeczywiście przez jakiś czas wygląda to tak, jakby wszystko mogli. Skandal za skandalem, jedno bezprawie po drugim, uchodzą im na sucho. Lud milczy, jest cierpliwy i ostrożny. Boi się, nie czuje jeszcze własnej siły. Ale równocześnie prowadzi drobiazgowy rachunek krzywd i w pewnym momencie dokonuje podsumowania. Wybór tego momentu jest największą zagadką historii.
Dlaczego wypadł on w tym dniu, a nie w innym? Dlaczego przyspieszyło go to wydarzenie, a nie inne? Przecież wczoraj jeszcze władza pozwalała sobie na gorsze ekscesy , a nikt nie reagował. Cóżem takiego uczynił, pyta zaskoczony władca, że się tak nagle zbiesili? Otóż uczynił: nadużył cierpliwości ludu.
Nieostrożne słowo może wysadzić w powietrze największe imperium, władza powinna o tym wiedzieć. Niby wie, niby czuwa, ale w jakiejś chwili zawodzi ją instynkt samozachowawczy, pewna siebie i zadufana popełnia błąd arogancji i ginie. " R. Kapuściński


Dziś jako że trwa cisza wyborcza mogę jedynie bić się z myślami i liczyć, że podsumowanie ów nadejdzie niebawem. Rok 2015 jest szczególny, okazji do takich podsumowań jest kilka. Jednak jak uczy historia, nigdy nie wiadomo kiedy i dlaczego rewolucja nadchodzi w tym konkretnym dniu i w tym momencie. Nigdy nie wiemy z jaką nadejdzie siłą i czy władza spokojnie zejdzie ze sceny, bijąc się w pierś - choć ta mrzonka niezwykle rzadko ma miejsce, któż bowiem dzisiaj zna jeszcze honor de Gaulle'a?

Dziś ze względu na ten szczególny czas zostawię Wam, drodzy czytelnicy, pole do wysilenia swych szarych komórek - bez tłumaczenia, podsumowania i rozwiązania. Wierzę, że każdy z Was analizując powyższy cytat oraz poniższe dane będzie wiedział co mam na myśli,  a może nawet dojdzie do konkluzji, które dzień rewolucji i lepszego jutra nam przybliżą?

Na usługach władzy



Niektórzy wiedzą, że od dawna, jeśli nie od zawsze, światem rządzi elita, grupa szarych eminencji, które wybierają, kto na szczytach władzy będzie im sprzyjał, czyli będzie "wygodny", a kto nie.

W Iranie w 1941r. Armia Czerwona wespół z wojskami brytyjskimi dokonała interwencji. Głównie ze względu na potrzebę swobodnego transportowania oraz umiejscowienia broni w czasie trwającej wojny. Do tego jednak potrzebny był przychylny władca, w wyniku odpowiednich działań "okupantów" na tronie znalazł się proaliencki Mohammed Reza Pahlawi.
Kiedy już wojska radzieckie i brytyjskie wycofały się z terytorium Iranu, gwarantując suwerenność kraju , sytuacja Irańczyków wcale się nie poprawiła.
Wręcz przeciwnie, młody szach porusza się po swym kraju, jak ktoś lepszy, faktycznie bogatszy i mogący więcej. Właściwie nie pojawia się wśród ludzi, chętniej podróżuje samolotem. Nieszczególnie dba też o sytuację w kraju, skupiając się raczej na własnych uciechach.

Szansa na zmianę 



Nic więc dziwnego, że 28 kwietnia 1951 roku w wyborach premierem zostaje wybrany Mohammad Mosaddegh, człowiek francuskiej formacji myślowej, demokrata i liberał. Największymi wartościami dla niego była wolna prasa czy parlament. A to co dla niego najgorsze to zależność od innych mocarstw i służalczość, jaką gwarantował szach. Dlatego już 3 dni później parlament pod jego rządem, uchwala ustawę o nacjonalizacji przemysłu petrochemicznego. Dzięki temu wreszcie największy skarb Iranu staje się własnością Irańczyków. Znacjonalizowana zostaje również Anglo - Irańska Kompania Naftowa - późniejsza British Petroleum BP. Spodziewać się więc można było, że skutek będzie ten sam co zrzucenie bomby na ówczesną Anglię.

Tak też się stało. Nie trzeba było długo czekać, by Brytyjczycy wysnuli pomysł odsunięcia Mossadegha od władzy. Pomysł w USA zaakceptował Eisenhower, dzięki czemu w roku 1953, czyli zaledwie 2 lata po objęciu rządów demokraty, przeprowadzony został zamach stanu.
13 sierpnia szach wydaje więc dekret zastępujący Mossadegha nowym premierem Zahedim (późniejszy szef tajnej policji torturujący wszystkich przeciwników szacha). W wyniku tego wydarzenia Irańczycy wychodzą na ulicę, szach z małżonką uciekają natomiast z kraju.
W państwie, w którym każdą osobę na wyższym stanowisku można było przekupić operacja nie była trudna. Kolejne masy ludzi zostają podstawiane do tworzenia sztucznych zbiorowisk przeciwko premierowi, prasa tworzy kolejne prowokacje, a wszystko to odgórnie kontroluje CIA.
Aż wreszcie wieczorem 19 sierpnia nowy premier wychodzi z ukrycia, a szach wraca do kraju, członkowie partii sprzyjającej Mossadeghowi zostają wymordowani, a on sam zostaje zesłany do więzienia.
Stany Zjednoczone do dziś nie przyznają się do operacji AJAX i roli, jaką odegrała w niej CIA.


"Czy Pan wie, że przez 25 lat nie wolno było publicznie wymówić jego nazwiska? Że słowo Mossadegh zostało wykreślone ze wszystkich książek? I niech Pan sobie wyobrazi, że teraz młodzi ludzie, którzy - sądziło się - nic o nim nie powinni wiedzieć, szli na śmierć niosąc jego portrety. Ma pan najlepszy dowód, co daje takie wykreślanie, całe to przerabianie historii. Ale szach tego nie rozumiał. Nie rozumiał, że można człowieka zniszczyć, ale to wcale nie znaczy, że on przestanie istnieć. Przeciwnie, zacznie istnieć jeszcze bardziej.[...]

Każda racja dojrzewa długo, a ludzie w tym czasie cierpią albo błądzą w ciemnościach. Ale nagle przychodzi człowiek, który głosi tę rację, nim ona jeszcze dojrzała. I wtedy przeciw takiemu heretykowi powstają siły panujące i rzucają go na płonący stos albo strącają do lochu, ponieważ zagraża ich interesom, zakłóca ich spokój. "


Mossadegh okazał się do końca nieugięty, ostatnie 10 lat swego życia spędził w areszcie domowym, do którego wstęp był wzbroniony i strzeżony przez policję.



Szansa na zmianę wydawało się, że przepadła. Została krwawo stłamszona. Bo racja przyszła za wcześnie. Ale idea Mossadegha zasiana została już w umysłach i tylko kwestią czasu było, kiedy zacznie kwitnąć.


Wielka Cywilizacja i niewdzięczni Irańczycy 



Szach utrzymywał nienaganne relacje z Zachodem, a przede wszystkim Stanami Zjednoczonymi, dzięki czemu, przedstawiany był jako wzór nowoczesnego władcy. Stworzył on Wielką Cywilizację, a zatem rozbudowywał armię i dbał o wizerunek swój i swojego dworu. Głównym sposobem na sukces stało się popieranie szacha i tylko ono pozwalało na dostatnie życie. W taki sposób powstała "naftowa burżuazja", która królowała w kraju. Budowane były więc dla niej wille, każdego dnia samoloty transportowały elity na obiady i zakupy w europejskich stolicach, a co jakiś czas w odwiedziny przyjeżdżały najważniejsze jednostki z Zachodu.

W taki oto sposób Iran w opinii krajów z daleka, krajów nowoczesnych i rozwiniętych, stał się wręcz potęgą, a na pewno państwem, w którym chyba każdy żyć by chciał. I żyć chcieli rzeczywiście - ludzie szacha, tyle wystarczyło, by żyć godnie. Zbędne było wykształcenie czy doświadczanie, wystarczyła przychylność. Przeciętni Irańczycy natomiast, ci oddani tradycjom i kulturze, byli dalece odlegli od wynarodowionej wręcz klasy irańskich VIP-ów.
Na szczytach władzy normalnym stała się korupcja, bogactwo i przepych. Nikt nawet tego nie ukrywał , wszystko realizowane było wręcz na pokaz, bo z tej wyższości właśnie klasa burżujska miała przyjemność największą. O buntach nie było mowy, gdyż policja szacha niwelowała wszystkie głosy sprzeciwu. Pojawiały się przesłuchania, tortury, pobicia - każdego, kto śmiał zgrzeszyć myślą, mową lub uczynkiem, przeciwko szachowi. I tak Wielka Cywilizacja szacha Rezy stała się dla Irańczyków Wielką Grabieżą i Wielką Niesprawiedliwością. .
Ludzie tłamszeni, bici, opluwani stali się tylko planktonem, którym pośrednio lub bezpośrednio żywiła się władza. Ale myśl zmiany co jakiś czas budziła się w ludziach, częściej jednak zasypiała.
Pewnego razu jednak, inauguracja roku akademickiego na uniwersytecie przerodziła się w łapankę, obławę. I atmosfera rewolucji zaczęła rozpylać się w powietrzu. Dyfuzja sprawiła, że lepsze czasy wyobrażane przez Irańczyków wydawały się coraz bardziej wyraziste.


"Kto będzie robić tę Twoją rewolucję? Spytał Mohmud pokazując ich [przechodniów] ręką. Przecież tu wszyscy śpią. Ci sami ludzie - odpowiedział brat. Ci sami, których tu widzisz. Pewnego dnia wyrosną im skrzydła".



I ludzie rzeczywiście zaczęli się budzić, czekali tylko na znak. Pierwsza szczelina w reżimowym systemie pojawiła się kiedy Amerykanie wymogli na szachu wypuszczenie inteligencji z więzień. Niestety jednych wypuszczano, innych zamykano. A wina była jedna - podważanie rządów Wielkiego Szacha.

Wśród ludzi jednak od dawna krążyły tajne, "podziemne" nagrania. Nagrania nawołujące do zmiany, do zjednoczenia się. Nagrania dające siłę i nadzieję. Nagrania Chomeiniego.
Ten człowiek stał się mocą, uosabiał wiarę w prawdziwy Iran Irańczyków. A kiedy władzy zagrażał zbyt mocno, a jego działalność, była nie do zatrzymania, spróbowano sprawdzonego chwytu - dyskredytacji. Opisano go w prasie jako obcego przybysza, człowieka odległego, dla którego miejsca w Iranie nie ma.
I oto pojawił się znak. Irańczycy obudzili się, a skrzydła ich nareszcie wyrosły. Bo władza popełniła błąd arogancji i ... ginie.
Udręczony człowiek, nawet jeśli to cały lud,  a może zwłaszcza wtedy... w pewnym momencie przełamuje strach i już się nie boi. Gdy to następuje czuje się wolny, a wówczas... żadna siła nie powstrzyma rewolucji. 


"Ale ilu jest takich? [honorowych władców] Inni będą płakać,  a nie ruszą się, zamęczą naród, a nie drgną. Wyrzuceni przez jedne drzwi, wrócą drugimi, zrzuceni ze schodów, zaczną wczołgiwać się ponownie. Będą tłumaczyć się, płaszczyć, kłamać i kokietować - byle zostać, albo - byle wrócić. Będą pokazywać ręce - proszę, nie ma na nich krwi. Ale sam fakt, że trzeba te ręce pokazać, okrywa najwyższą hańbą. "



Mówi się, że gdy szach opuszczał swój pałac - płakał. Płakał i tłumaczył w wywiadach, że jego pozycja nie jest tak dobra jak się wydaje, a pieniędzy znów nie tak dużo.



"Jakie to wszystko żałosne, jakie marne".












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz